Drzewo unosi na gałęziach ciężar nieba.
Słupy błękitu, tak ciężkie.
Tam, gdzie niebo opada na ziemię, zatrzymujesz spojrzenie.
Miękkie linie horyzontu zapraszają cię do środka jednocześnie odpychając.
Pędzisz w dół, za zakrętem nowy pejzaż.
Ciepły podmuch wiatru przypomina ci klasyczne pytanie.
Czy byt jest, czy też się staje.
Prosty ból, gdy doświadczenie próbuje dotknąć pomyślanego zdania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz